Tytuł posta pewnie zachęci do czytania niejednego nastolatka
(albo i nie). W każdym razie zachęcam każdego (zainteresowanego) do
przeczytania tego posta, który mam nadzieję okaże się ciekawy.
3…
2…
1…
START!
Może zacznę od początku. Od zawsze byłam okrągła. Jako
najstarsza z rodzeństwa (a mam AŻ jedną siostrę) wyróżniałam się oczywiście
pulchniejszą budową. Przyznajcie sami-
okrąglutki bobasek jest słodki, nastolatka już nie (chyba, że ta nastolatka
wyróżnia się ładną twarzą to możemy nieco pogdybać i polemizować ). Latka mijały, z okrągłego bobaska robiło się
okrągłe dziecko. A czemu okrągłe? Bo moja rodzinka zawsze lubiła sobie dobrze
pojeść. (Nie… nie było to 5 zdrowych mniejszych posiłków. Były to trzy
wielgachne żarełka. )A skoro lubiła sobie dobrze pojeść to nie można było też
pozwolić, żeby dzieci chodziły głodne, także zawsze w domu znalazły się
(najpierw) soczki, jogurciki, serki, ciasteczka (później) cukierki, drożdżówki,
napoje gazowane, wafelki… można by wymieniać godzinami! W moich dziecięcych
latach te „przekąski” były jeszcze zdrowe, teraz dopiero zaczęli do wszystkiego
dodawać chemię (nawet chleb w niedalekiej mi piekarni jest już z tymi całymi
„E”! I bądź tu zdrowym, człowieku! ).
Przekąski w domu stały się już tradycją.
Otwarło się lodówkę- czekolada tam zawsze była, jakby nigdy się stamtąd
nie ruszała! Magia, co?
Czas mijał, mijał i mijał. Nadeszły lata szkolne- Kinga
nadal była okrąglutka. Pomimo ruchu jaki miałam na dworze (od zawsze lubiłam
latać za piłką, dlatego już od wczesnej wiosny do późnej jesieni bawiłam się „w
piłkę” z moją siostrą. Hmmm… tak teraz dochodzę do wniosku, że właśnie dlatego
lubię koszykówkę, gdzie lata się za piłką i z piłką- mam to od małego :3) .
Później gimnazjum… i tu właśnie odkryłam problem! Spojrzałam
do lustra z tym swoim już nastoletnim, srogim wzrokiem… patrzę… nosz kurde!
Gruba jestem! Przy moim tamtejszym wzroście i wadze, która była wyższa niż mam
teraz (a nadwagę mam już TYLKO kilkukilogramową), wyglądałam jak kulka!
Poważnie… nie przesadzam! Jeszcze trafiły mi się w klasie dwie dziewczyny (lafiryndy, bo tak je można nazwać...), które każdy dodatkowy kilogram
traktowały jak chorobę zakaźną. Był w tym jeden plus- usiadłam obok nich na
ławce, od razu się przesuwały robiąc więcej miejsca dla mnie i moich
przyjaciółek. Pierwsza klasa gimnazjum
jakoś minęła. Nadeszła druga… oj tu już się zaczęło. Miałam ok 20 kg nadwagi pod
koniec drugiej klasy. Wyobrażacie to sobie? Ja tak … Aha! Właśnie! Dlaczego tyle przytyłam w drugiej
klasie? To chyba z powodu mojej „depresji” (nie wiem czy to można nazwać
depresją, ale niech już będzie…). Kiedy miałam gorszy dzień (a były one
codziennie)- jadłam. Kiedy się denerwowałam- jadłam. Kiedy płakałam, bo miałam
„doła”- jadłam. I wiecie, że to
właściwie przez przesadne zainteresowanie wagą i opinią tych dwóch dziewczyn
tak utyłam?
Niemożliwe? A jednak!
W jeden dzień skrupulatnie liczyłam kalorie, na drugi już płakałam, bo
„te dwie” nazwały mnie grubą świnią i jadłam dwa razy tyle niż mój tata, który jest górnikiem ( a wiecie- musi dość dużo zjeść).
Proszę nie myśleć, że moja nadwaga to tylko i wyłącznie
wina tych dziewczyn. Winę ponoszę
właściwie tylko ja, bo mogłam się wagą i opinią nie przejmować aż tak i pewnie
bym tyle nie utyła. Wiem, to wszystko
brzmi jak płacz zbitego dziecka, ale taka jest prawda.
Dopiero w trzeciej klasie się „opamiętałam” i dotarło do
mnie, że wygląd nie jest najważniejszy. (Dodam tylko, że będąc w pierwszej i
drugiej klasie gimnazjum cięłam się,
miałam myśli samobójcze i raz próbowałam się zabić, bo „taki brzydki
grubas ze mnie”... ).
Tak ludziska! Wygląd nie jest najważniejszy! I mówi to Wam
osoba, która właśnie przez nadmierne przejmowanie się wyglądem ma spierniczoną
całą psychikę. Smutne, ale prawdziwe.
Żeby nie przedłużać- w następnym poście opiszę moje porady dotyczące utraty wagi i sposoby dzięki, którym schudłam.
Żeby nie przedłużać- w następnym poście opiszę moje porady dotyczące utraty wagi i sposoby dzięki, którym schudłam.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam nikogo tym postem i, że liczba obserwatorów nam nie zmaleje. :D
Tymczasem- trzymajcie się!
Pozdrawiam,
Kinga ♥
mam podobnie niestety ;c jestem gruba i strasznie niziutka ,a osobom w mojej szkole to przeszkadza. ;/ nie mogę się doczekać następnego postu!
OdpowiedzUsuńhttp://jestemfolta.blogspot.com/2014/09/przerwa-w-blogowaniu-photo.html#comment-form skomentujesz?
Wygląd nie jest najważniejszy, ale jeśli przeszkadza, zamiast narzekać trzeba poszukać motywacji i zacząć działać. O wiele lepsza metoda niż zamartwianie. I działa! Czekam na zaplanowany post ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
essence-of-thoughts
Hej :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem w 3. Klasie gimnazjum więc czekam z niecierpliwością na następny post! Chciałabym schudnąć około 10 kg, wiec sporo :/ jestem na prawdę zmotywowana i chciałbym zacząć od zaraz więc poczekał grzecznie na twoje wskazówki ^^
Fakt, wygląd nie jest najważniejszy, ale ludzie potrafią być złośliwi... Ja bardzo czekam na wskazówki:)
OdpowiedzUsuńsingingintorain.blogspot.com