środa, 27 sierpnia 2014

Sprawa najwyższej wagi cz.1 - czyli historia mojego „odchudzania”



Tytuł posta pewnie zachęci do czytania niejednego nastolatka (albo i nie). W każdym razie zachęcam każdego (zainteresowanego) do przeczytania tego posta, który mam nadzieję okaże się ciekawy. 

3…
2…
1…
START!

Może zacznę od początku. Od zawsze byłam okrągła. Jako najstarsza z rodzeństwa (a mam AŻ jedną siostrę) wyróżniałam się oczywiście pulchniejszą budową.  Przyznajcie sami- okrąglutki bobasek jest słodki, nastolatka już nie (chyba, że ta nastolatka wyróżnia się ładną twarzą to możemy nieco pogdybać i polemizować ).  Latka mijały, z okrągłego bobaska robiło się okrągłe dziecko. A czemu okrągłe? Bo moja rodzinka zawsze lubiła sobie dobrze pojeść. (Nie… nie było to 5 zdrowych mniejszych posiłków. Były to trzy wielgachne żarełka. )A skoro lubiła sobie dobrze pojeść to nie można było też pozwolić, żeby dzieci chodziły głodne, także zawsze w domu znalazły się (najpierw) soczki, jogurciki, serki, ciasteczka (później) cukierki, drożdżówki, napoje gazowane, wafelki… można by wymieniać godzinami! W moich dziecięcych latach te „przekąski” były jeszcze zdrowe, teraz dopiero zaczęli do wszystkiego dodawać chemię (nawet chleb w niedalekiej mi piekarni jest już z tymi całymi „E”! I bądź tu zdrowym, człowieku! ).  Przekąski w domu stały się już tradycją.  Otwarło się lodówkę- czekolada tam zawsze była, jakby nigdy się stamtąd nie ruszała! Magia, co? 

Czas mijał, mijał i mijał. Nadeszły lata szkolne- Kinga nadal była okrąglutka. Pomimo ruchu jaki miałam na dworze (od zawsze lubiłam latać za piłką, dlatego już od wczesnej wiosny do późnej jesieni bawiłam się „w piłkę” z moją siostrą. Hmmm… tak teraz dochodzę do wniosku, że właśnie dlatego lubię koszykówkę, gdzie lata się za piłką i z piłką- mam to od małego :3) . 

Później gimnazjum… i tu właśnie odkryłam problem! Spojrzałam do lustra z tym swoim już nastoletnim, srogim wzrokiem… patrzę… nosz kurde! Gruba jestem! Przy moim tamtejszym wzroście i wadze, która była wyższa niż mam teraz (a nadwagę mam już TYLKO kilkukilogramową), wyglądałam jak kulka! Poważnie… nie przesadzam! Jeszcze trafiły mi się w klasie dwie dziewczyny (lafiryndy, bo tak je można nazwać...), które każdy dodatkowy kilogram traktowały jak chorobę zakaźną. Był w tym jeden plus- usiadłam obok nich na ławce, od razu się przesuwały robiąc więcej miejsca dla mnie i moich przyjaciółek.  Pierwsza klasa gimnazjum jakoś minęła. Nadeszła druga… oj tu już się zaczęło. Miałam  ok 20 kg nadwagi pod koniec drugiej klasy. Wyobrażacie to sobie? Ja tak …  Aha! Właśnie! Dlaczego tyle przytyłam w drugiej klasie? To chyba z powodu mojej „depresji” (nie wiem czy to można nazwać depresją, ale niech już będzie…). Kiedy miałam gorszy dzień (a były one codziennie)- jadłam. Kiedy się denerwowałam- jadłam. Kiedy płakałam, bo miałam „doła”- jadłam.  I wiecie, że to właściwie przez przesadne zainteresowanie wagą i opinią tych dwóch dziewczyn tak utyłam? 

Niemożliwe? A jednak!  W jeden dzień skrupulatnie liczyłam kalorie, na drugi już płakałam, bo „te dwie” nazwały mnie grubą świnią i jadłam dwa razy tyle niż mój tata, który jest górnikiem ( a wiecie- musi dość dużo zjeść).

Proszę nie myśleć, że moja nadwaga to tylko i wyłącznie wina tych dziewczyn.  Winę ponoszę właściwie tylko ja, bo mogłam się wagą i opinią nie przejmować aż tak i pewnie bym tyle nie utyła.  Wiem, to wszystko brzmi jak płacz zbitego dziecka, ale taka jest prawda.  

Dopiero w trzeciej klasie się „opamiętałam” i dotarło do mnie, że wygląd nie jest najważniejszy. (Dodam tylko, że będąc w pierwszej i drugiej klasie gimnazjum cięłam się,  miałam myśli samobójcze i raz próbowałam się zabić, bo „taki brzydki grubas ze mnie”... ). 

Tak ludziska! Wygląd nie jest najważniejszy! I mówi to Wam osoba, która właśnie przez nadmierne przejmowanie się wyglądem ma spierniczoną całą psychikę. Smutne, ale prawdziwe.

Żeby nie przedłużać- w następnym poście opiszę moje porady dotyczące utraty wagi i sposoby dzięki, którym schudłam.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam nikogo tym postem i, że liczba obserwatorów nam nie zmaleje. :D 

Tymczasem- trzymajcie się!

Pozdrawiam, 

Kinga

4 komentarze:

  1. mam podobnie niestety ;c jestem gruba i strasznie niziutka ,a osobom w mojej szkole to przeszkadza. ;/ nie mogę się doczekać następnego postu!
    http://jestemfolta.blogspot.com/2014/09/przerwa-w-blogowaniu-photo.html#comment-form skomentujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląd nie jest najważniejszy, ale jeśli przeszkadza, zamiast narzekać trzeba poszukać motywacji i zacząć działać. O wiele lepsza metoda niż zamartwianie. I działa! Czekam na zaplanowany post ;)

    Pozdrawiam,
    essence-of-thoughts

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Ja też jestem w 3. Klasie gimnazjum więc czekam z niecierpliwością na następny post! Chciałabym schudnąć około 10 kg, wiec sporo :/ jestem na prawdę zmotywowana i chciałbym zacząć od zaraz więc poczekał grzecznie na twoje wskazówki ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, wygląd nie jest najważniejszy, ale ludzie potrafią być złośliwi... Ja bardzo czekam na wskazówki:)
    singingintorain.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli właśnie dodajesz / dodałeś tutaj komentarz, to wiedz, że wywołuje to u nas duży uśmiech oraz motywuje do dalszego pisania.
Jeśli nas zaobserwowałeś i również liczysz na naszą obserwację, to swój zostaw link w komentarzu a NA PEWNO się odwdzięczymy :)